środa, 31 października 2012

Kubuś, mały puchaty miś

Na przyjęciu u znajomych zostały podany na stół nie znany mi dotąd przepis na ciasto. Swoim zwyczajem rozparcelowałam ciasto do poszczególnych składników niczym  precyzyjny laborant (brakował mi tylko skalpela i innych przyrządów) Niestety mam już wrodzoną ciekawość i pochłaniam wszystkie nowości kulinarne w swoim otoczeniu jak gąbka. Mam nadzieje  że znajomi nie będą się bali mnie zapraszać do siebie z powodu mojego zboczenia. 
Wracając do tematu po dokonaniu sekcji ciasta postanowiłam odtworzyć go przy najbliższej okazji w domu. Co tak zaciekawiło mnie w nim? Przede wszystkim masa marchwiowa. Nie ma ona typowego nachalnego smaku marchewki jak w niektórych ciastach. W jaki sposób było to uzyskane? Bardzo prosto, soczek Kubuś, o to sekret J W masie wykorzystany był budyń, który zamiast na mleku został ugotowany na soku Kubuś. Jak wiadomo są to soki z dodatkami więc smak marchewki łagodzony jest przez brzoskwinie, banana itp. Oczywiście nie jest to reklama tego  produktu, są również  inne soki o podobnej recepturze Idealnie nadają się do tego ciasta. 
Myślę, że nawet ktoś kto nie lubi ciast marchewkowych mógłby zasmakować w takim połączeniu  Tym bardziej wzięłam się kilka dni później do dzieła.  Ciasto od tamtej pory wykonywałam kilkakrotnie i mam kilka uwag co do niego. Należy uważać z lukrem cytrynowym, jeżeli będzie go za dużo poleje się on po masie z ptasiego mleczka, a to już krok do tragedii, gdyż może się ona zważyć. Jeżeli jesteśmy smakoszami marchewkowych specjałów polecam zamiast Kubusia dodać  sam sok marchewkowy (dostępny w kratonach w sklepach) masa nabierze bardziej intensywnego marchewkowego smaku dzięki temu. Acha, zapomniałam bym stanowczo nie polecam poączowania biszkoptu! Dziwnie smakuje to ciasto z alkoholem.  W  każdej innej wariacji polecam:)


Składniki:
Ciasto:
4 jajka
szklanka mąki
łyżeczka proszku do pieczenia
3/4 szklanki cukru

masa:
duży Kubuś
dwa budynie śmietankowe
śmietana 30%
galaretka cytrynowa
kostka margaryny
Paczka biszkoptów
cukier puder dwie łyżeczki


Wykonanie:
Ubić białka na sztywno i dodać cukier i żółtka. Na koniec delikatnie wmieszać mąkę z proszkiem do pieczenia. Piecz 40 minut w tem. 180 stopni.
Odlać z Kubusia szklankę soku a  resztę zagotować. Do szklanki soku wsypać dwa budynie, wymieszać. Wlać zawartość szklanki do gotującego się soku i mieszać aż do zgęstnienia. Gdy ostygnie utrzeć margarynę i dodać marchewkowy budyń.
Zimny biszkopt przekrawamy na pół. Jedną warstwę smarujemy masą marchewkową  i przykrywamy drugą połówką ciasta.
Ubijamy śmietanę na sztywno, dodajemy cukier puder  i na koniec dodajemy lekko tężejącą galaretkę.  gdy wszystko się połączy wylewamy masę na wierzch ciasta i wkładamy do lodówki Gdy masa stężeje układamy na wierzch herbatniki. Możemy polać wszystko lukrem. Łączymy w tedy cukier puder z sokiem z cytryny i mieszkamy aż uzyskamy białą zawiesinę. Polewamy nią ciasto i po chwili lukier stwardnieje.  Smacznego!

paluchy czarownicy


Nie mam specjalnego sentymentu do Halloween ale kiedyś już wpadł mi śmieszny przepis, którego nie miałam okazji wykorzystać. Akurat nadszedł dzień w którym przepis sprawdził się jak ulał.  Ciastka te nie są może skomplikowane w wykonaniu ale na pewno mogą wystraszyć. Wystarczy zagnieść kruche ciasto i zrolować je w niewielkie paluchy. Koniec palucha należy posmarować dżemem i przykleić na niego migdał. Całość pieczemy  i gotoweJ Najzabawniejszy jest jednak widok rodziny i znajomych gdy podacie talerz pełen paluchów na stół. Konsternacja. Mój łasuch skwitował nowy przysmak tak: „ to musiała być ta czarownica co mieszka w piernikowej chacie. Dawaj na nią namiary, jak ma takie fajne paluchy to chcę resztę.” Myślę, że reszta powinna już zostać milczeniem.

Składniki:
220 g masła
3 szklanki mąki
3/4 szklanki cukru
1 jajko
łyżeczka proszku pieczenia
migdały
dżem




Wykonanie: Zagniatamy z podanych składników ciasto na jednolitą masę i wkładamy do lodówki na ok. 30 minut. Po wyjęciu należy ciasto zrolować na niezbyt duże wałki. Pamiętaj, że ciasto trochę rośnie pod wypływem ciepła więc trzeba uważać żeby paluchy nie wyglądały na nienaturalnie duże. Następnie posmarować koniec ciasta dżemem  i przykleić migdała. Piec 15 minut w 200 stopniach. Smacznego!

wtorek, 30 października 2012

WZK czyli wuzetka


Chyba każdy próbował ten wypiek w swoim życiu. Najbardziej chyba popularny warszawski relikt minionego systemu. Zastanawialiście się skąd taka nazwa? Internet źródłem wiedzy wszelkiej. Istnieją dwie wersje, pierwsza mówi, że nazwa pochodzi od trasy W-Z obok której istniała cukiernia, druga z kolei stwierdza, ze podczas „normalizacji nazewnictwa” Wypiek Z Kremem został WuZetKą. To tyle na temat nazewnictwa i przejdźmy do konkretów. Ciasto nie jest skomplikowane w wykonaniu. Biszkopcik czekoladowy, bita śmietana, polewa czekoladowa i dżem, polecam wiśniowy. Istnieją przepisy gdzie ciasto przekłada się samą bita śmietaną. Ja polecam jednak dodanie albo fix śmietankowy albo żelatyny dla pewności, że z śmietaną nie stanie się nic nie oczekiwanego.  Polewę najlepiej uzyskać z roztopionej czekolady w kąpieli wodnej. Można ją połączyć z żelatyna aby uzyskać bardziej sprężysty efekt. 
  Moja wuzetka spotkała się z bardzo miłym przyjęciem. Oczywiście wszystkim smakowała tylko nie mnie. Niestety moja niechęć do bitej śmietany nie została przełamana nawet takim ciastem.  Dlatego też polecam go wszystkim łasuchom bez awersji do śmietany.
Składniki:
ciasto:
4 jajka
3/4 szklanki mąki
2 łyżki kakao
0,5 szklanki cukru
łyżeczka proszku do pieczenia

masa:
1 litr śmietany kremówki
2 fix do śmietany lub 2 łyżki żelatyny
aromat pomarańczowy 
dżem wiśniowy.

polewa:
0,5 kostki margaryny
4 łyżki śmietany kwaśnej
łyżeczka żelatyny
3 łyżki kakao

Wykonanie:
Ubijamy białka na sztywno i stopniowo dodajemy cukier i żółtka. Na koniec mieszkamy mąkę z proszkiem do pieczenia i kakao. Gotowe ciasto wlewamy na brytfankę i pieczemy 30 minut w 180 stopniach
Ubijamy śmietankę na sztywno i dodajemy pod koniec ubijania żelatynę lub fix. Na sam koniec możemy dodać aromat zapachowy, ja dodałam pomarańczowy ale równie dobrze sprawdzi się rumowy czy migdałowy. 
Zimne ciasto kroimy wzdłuż na dwie części. Spód smarujemy dżemem a następnie układamy ubitą śmietanę. Przykrywamy drugim kawałkiem ciasta i polewamy przygotowaną polewą. A właśnie jak zrobić polewę? Roztopić margarynę i dodać do niej śmietanę i kakao. Na koniec do polewy dodajemy żelatynę i gotowa. 
Ciasto można ozdobić bitą śmietaną wyciśniętą z szprycy. W tedy mamy ciasto którego nie powstydziłaby się żadna cukiernia. Smacznego:)  


poniedziałek, 29 października 2012

Tort orzechowo- kawowy

Piekąc różnego rodzaju ciasta, ciasteczka bułeczki zaczęłam się dnia pewnego zastanawiać dlaczego właściwie nigdy nie upiekłam tortu.  W zasadzie ciasto takie samo jak robiłam do tej pory tylko, że w okrągłej blaszce. Nie wiele więcej się zastanawiając postanowiłam upiec tort. Jak zwykle okazało się, że moje plany na temat wyglądu tortu okazały się nie spójne z stanem rzeczywistym. Tort wyszedł gdzieś dwa razy większy niż zamierzałam, (no trudno lepiej w tę niż w druga stronę). Biszkopt orzechowy wyszedł mi tak duży, ze uzyskałam z niego 6 całkiem sporych krążków. Do tego zrobiłam kawową masę i przełożyłam nią poszczególne krążki, a resztę masy wyłożyła wierzch i brzegi tortu. Wszystko było gotowe, nie zajęło mi to dużo czasu i z zadowoleniem przystąpiłam do dekoracji. Wydawało mi się, że akurat to będzie bardzo prostym zabiegiem. Niestety po raz kolejny moje oczekiwania minęły się z rzeczywistością. Godzinę ślęczałam nad tortem dwojąc się i trojąc by wyglądał jakoś znośnie. Po przeanalizowaniu wszelkich możliwych  koncepcji wzięłam w rękę szprycę i  zaczęłam wywijać nią uzyskując efekt jak na rysunku poniżej.  Moja praca  została doceniona przez całe grono moich kochanych łasuchów oczywiście z największym pożeraczem moich słodkości na czele. Tort tak bardzo wszystkim smakował, że mój biedny największy łasuch  dążył załapać się na  jeden małych kawałek.  Biedny długo mi wypominał, że jak mogłam zrobić tak mały tort, że dla niego brakło. Następnym razem więc  nie robiłam już takich „mikrusów”.


Składniki
ciasto:
8 jajek
1,5 szklanki mąki
szklanka cukru
20 dag orzechów mielonych
łyżeczka proszku do pieczenia

masa:
3 budynie śmietankowe
2 łyżki mąki ziemniaczanej
0,5 szklanki cukru
kawa rozpuszczalna
1 litr mleka
1,5 kostki margaryny
 kakao i wiórki kokosowe do dekoracji

Wykonanie:
Z białek ubijamy sztywną pianę i powoli dodajemy cukier i żółtka. Na koniec wsypujemy orzechy i mąkę z proszkiem do pieczenia. Gotowe ciasto przelewamy do tortownicy. Pieczemy 30 minut w 180 stopniach.
 W szklance mleka rozpuszczamy budynie i dodajemy mąkę ziemniaczaną. Resztę mleka zagotowujemy z  cukrem i dodajemy rozpuszczone budynie. Mieszamy masę aż zgęstnieje. Gdy będzie gotowa to odstawiamy ją do przestudzenia. Ucieramy margarynę z cukrem na biały puch. Na koniec dodajemy stopniowo ostudzony budyń. Kawę rozpuszczamy z kilku łyżkach wody tak aby uzyskać bardzo intensywny napar. Gdy kawa będzie zimna można wlać ją do masy i dokładnie wymieszać. 
Ciasto kroimy na 3 lub 4 krążki. Każdy z nich możemy napączować alkoholem. Przekładamy poszczególne krążki  masą oraz brzegi ciasta. Nie zużywajmy na to całej masy gdyż należy zostawić jeszcze coś do dekoracji. Smacznego:)

wtorek, 23 października 2012

Bounty smak raju


Przeglądając moją wielką księgę przepisów znalazłam zdjęcie czarno białego przysmaku. Nie wiele myśląc postanowiłam spróbować tego przepisu. Akurat wybierałam się do rodziny, a z pustymi rękami nie wypada to stwierdziłam, że taki mały placuszek będzie w sam raz. Czekoladowy biszkopt, masa z dużą ilością kokosa i czekoladowa polewa o to tajemnica. Rzeczywiście ciasto smakuje bardzo podobnie co znany wszystkim baton. Polecam gdy nie mamy ochoty an coś bardzo słodkiego gdyż ciasto jest delikatne w smaku. Polecam wszystkim smakosza i łasuchom.

 Składniki:
ciasto:
5 jajek
3/4 szklanki mąki
1/2 szklanka cukru
2 łyżki kakao
1 łyżeczka proszku do pieczenia


masa:
2 szklanki mleka
1/2 szklanki cukru
20 dag masła
25 dag wiórków kokosowych
cukier waniliowy

polewa:
10 dag czekolady mlecznej
10 dag czekolady deserowej
75 dag masła
3 łyżki śmietany kremówki

Wykonanie:
Ubijamy białka na sztywno dodajemy stopniowo cukier i żółtka. Na koniec wsypujemy kakao oraz mąkę
z proszkiem do pieczenia. Gotowe ciasto wlewamy na formę i pieczemy 30 minut w 180 stopniach.
Aby zrobić masę należy zagotować mleko i wyspać cukier oraz wiórki kokosowe i poczekać aż masa zgęstnieje. Mnie zajęło jakieś 15 minut. Na koniec należy rozpuścić masło w masie i zostawić ją do wystygnięcia. Gdy będzie zimna trzeba ją wlać na  biszkopt.
W celu wykonania polewy należy rozpuścić masło i dodać do niego roztopioną czekoladę w kąpieli wodnej.  Na sam koniec gdy składniki się połączą należy dodać śmietanę. gotową masą pokrywamy wierzch ciasta i gotowe. Smacznego!

poniedziałek, 22 października 2012

kolorowe oczy siostry anastazji

Z doświadczenia  wiem, że ciasta mają czasami naprawdę dziwne nazwy, jedną z chyba najciekawszych  jakie spotkałam to chyba  inwalida, naprawdę zachęca do jedzenia.  Co dotyczy się oczu siostry Anastazji to sytuacja też wygląda z goła dziwnie no bo gdzie niby te oczy? Widzicie je gdzieś na zdjęciu? Bo ja nie.  Nie wiem kto tu ma większe problemy oczami ja czy siostra Anastazja :P  Ciasto bądź co bądź wyglądało ciekawie i nie standardowo więc mimo  wszystko postanowiłam spróbować je wykonać.  Biszkopcik, masa jak w każdym cieście i coś nowego czyli rolada  Należy bardzo uważać, żeby biszkopt podczas  rolowania nie połamał się, polecam w tym celu lekko zwilżyć biszkopt. Ciasto bardzo mi smakowało. Jak średnio przepadam za własnymi  wypiekami tak ten uważam za wyjątkowo udany i smaczny. 


Składniki:
Ciasto ciemne:
5 jajek
nie cała szklanka mąki
szklanka cukru
łyżeczka proszku do pieczenia

ciasto jasne:
4 jajka
szklanka mąki
3/4 szklanki cukru
łyżeczka proszku do pieczenia

masa:
1/2 l mleka
łyżka mąki ziemniaczanej
szklanka cukru
cukier waniliowy
kostka masła

galaretka brzoskwiniowa
brzoskwie lub ananasy w puszcze
marmolada śliwkowa

Wykonanie: 
Ubić białka na sztywno i dodawać po trochu cukier i żółtka na koniec delikatnie wmieszać mąkę z proszkiem do pieczenia i kakao. Ciasto przelać na blachę i piec 35 minut w 180 stopniach
Znowu ubić białka i postąpić dokładnie w ten sam sposób co z ciastem powyżej. Gdy wyciągniemy upieczone z pieca należy odrazy posmarować je marmoladą i zwinąć w roladę. Pozostawić ciasto w takim stanie do wyrośnięcia.
Z podanego mleka odlać szklankę i resztę zagotować z cukrem. W szklance mleka rozpuścić mąkę i dodać ją na gotujące się mleko. Gdy powstanie budyń pogotować chwile i zdjąć z pieca. Gdy ostygnie utrzeć margarynę na puch i dodać stopniowo budyń.
 Rozpuścić galaretkę w pół litra wody i poczekać aż zacznie tężeć. 
Na ciemne ciasto rozsmarowujemy połowę masy. Na wierzch układamy pokrojone kawałki rolady. Smarujemy je resztą masy. Na sam wierzch układamy brzoskwinie lub ananasy i zalewamy wszystko tężejącą galaretką.Ciasto wkładamy do lodówki. Smacznego!

czwartek, 18 października 2012

cygańska droga czyli walka z galaretką


Przepis wyszperałam w Internecie. Wizyta u przyjaciółki na plotkach bez ciasta to jak .. hm nawet nie wiem do czego porównać .. zupa bez soli? Wracając do przepisu, wizualnie ciasto jest bardzo ciekawe dlatego postanowiłam go wykonać.  Ciasto ogólnie jest bardzo proste poza kwestią galaretki. Jak zwykle musiałam wybrać coś dziwnego zamiast upiec standardowy placek. Na masie należało ułożyć paski biszkoptu co też zrobiłam i między nie wyciąć paski galaretki. Od razu uprzedzam, że lepiej jest wlać tężejącą galaretkę w rowki. Należy jednak uważać, żeby galaretka nie byłą zbyt płynna gdyż w przeciwnym razie rozleje się ona po całym cieście. Ja za pierwszym razem zrobiłam galaretkę zgodnie z przepisem i nie był to dobry pomysł. Galaretka nie chciała odkleić się od brytfanki, potargała się miejscami i musiałam ją rozpuścić i wlać lekko płynną między ciasto.  Na szczęście ciasto zostało uratowane i mogło pięknie prezentować się na stole. Ciasto dobrze prezentuje się zarówno w wersji czekoladowej jak i makowej. Ja wykonałam biszkopt czekoladowy, według przepisu powinno być ciasto ucierana z bakaliami i makiem. W oby wersjach ciasto dobrze smakuje. 

Składniki:
ciasto ciemne:
20 dag orzechów
20 dag maku
kostka margaryny
20 dag rodzynek
2 łyżki miodu
2 łyżki kakao
1 łyżeczka sody oczyszczonej
1 łyżeczka mąki ziemniaczanej
0,5 szklanki cukru
6 jajek

ciasto jasne:
4 jajka
szklanka mąki
3/4 szklanki cukru 
łyżeczka proszku do pieczenia
masa:
25 dag margaryny
3 jajka
0,5 szklanki cukru
olejek cytrynowy
2 galaretki czerwone i 2 zielone

Wykonanie:
Margarynę z cukrem utrzeć na biały puch i dodawać najpierw jajka a potem resztę składników. Dobrze wymieszane ciasto przekładamy do formy i pieczemy.
ubijamy białka na sztywno i dodajemy cukier i żółtka. Na koniec delikatnie dodajemy mąkę z proszkiem do pieczenia. Biszkopt pieczemy 30 minut w 180 stopniach.
Masa: ucieramy margarynę z cukrem i dodajemy jajka, a na koniec olejek cytrynowy. 
Ciemne ciasto dzielimy na dwie części na jednej rozsmarowujemy połowę masy. Na wierzch kładziemy plastry biszkoptu na przemian z plastrami galaretki. Na wszystko nakładamy resztę masy i przykrywamy  ciemnym ciastem. Wierzch możemy polać polewą. Smacznego! 

wtorek, 16 października 2012

Shrek, zielony ogr zdobywa stoły


Kiedyś wyczytałam w książkach dotyczących marketingu, że nie powinno się stosować koloru zielonego do produktów spożywczych np. opakowań itp. Rzeczywiście coś  jest w kolorach, gdyż pamiętam jak przeglądać półki z piwami i mój wzrok zatrzymał się na pięknej śnieżnobiałej puszcze. Nie miałam ochoty na trunek ale moje skojarzenie poprawiało mi stanowczo apetyt- biała czekolada. Jakoś nie mogłam oprzeć się ochocie spróbowania napoju  zapewne dla tego, że mózg już wysłał sygnał o słodkości rzeczy którą widzę przed sobą.  Podejrzewam, że podobny mechanizm  działa z kolorem zielonym, z  tym, że raczej kojarzony jest on z czymś nieświeżym i zgniłym. Szczerze powiedziawszy nie wyobrażam sobie zjeść  twarożku czy chleba zapakowano w zielone opakowanie  Macie podobne doświadczenia w sklepie z kolorami? O trikach marketingowym mogłabym  pisać dużo więcej ale nie to jest moim celem na dzisiaj.  Chciałam wam pokazać jedno z ulubionych ciast rodziny mojego łasucha. Niby zielone, niby powinno sugerować, że nieświeże
a jednak wszyscy się nim zajadali.  Czym przekonał do siebie brzydki ogr? Według mojego teścia ciasto nie było zbyt słodkie a ciekawe w smaku, rzadko bowiem korzysta się w kuchni z zielonej masy.


Składniki:

biszkopt:
5 jajek
3/4 szklanki cukru
szklanka mąki pszennej
łyżeczka proszku do pieczenia

masa zielona:
duża butelka zielonego Ptysia
3 budynie waniliowe lub śmietankowe

masa jasna:
śmietana 30%
4 galaretki zielone
paczka delicji

Wykonanie:
Ubić białka i stopniowo dodawać żółtka i cukier. Na koniec dodać mąkę z proszkiem do pieczenia. Piec 35 minut w 180 stopniach. 
Odlać ptysia do szklanki a resztę zagotować. W szklance ptysia rozpuścić budynie i wlać je na gotującego się ptysia. Mieszać dopóki masa nie zgęstnieje. Gdy biszkopt będzie przestudzony wylać masę na wierzch i wyłożyć biszkopty. 
Ubić śmietankę na sztywno i wyłożyć ja równo na delicje. Na samą górę dodać tężejącą galaretkę. Ciasto schłodzić w lodówce. Smacznego!

niedziela, 14 października 2012

Babskie ule, pszczoły bąki i inne owady


Zapowiedziałam się u mojej przyjaciółki na kawę i jak to mam w zwyczaju wódki nie zakąszam a kawę bez ciasta nie wypije. Równowaga w przyrodzie musi być, gorzka kawa w filiżance, słodkości na talerzyku. W poszukiwaniu przepisu tym razem zainteresowała mnie nazwa: „Ule Karoliny” i wzbudziła moją ciekawość; jakie ule w cieście i jaka Karolina jest ich właścicielem? Po dokładniejszym przeanalizowaniu wypieku odnalazłam w nich ule właścicielki niestety nie. Tajemnicze ule okazały się kulkami ciasta w które zawinięte były bakalie. Brzmiało dosyć dziwnie ale mając doświadczenia z  ustami Adama wiedziałam, że wszelkie wybrzuszenia na cieście uatrakcyjniając je na talerzu. Podjęłam się więc misji pszczelarskiej (podobno pszczół nam ubywa więc moja akcja rozmnażania uli wydaje się być dobrym pomysłem) Wyrobienie ciasta kruchego nie zajmuje dużo czasu, tym bardziej ulepienie kuleczek- uli. Polecam użycie kandyzowanej  skórki z pomarańczy  i orzechów pistacjowych lub nerkowca, w ciekawy sposób zmieniają nasze doznania smakowe. Na cieście nie może zabraknąć masy więc i tym razem znęcamy się nam margaryna lub masłem. Ja dodałam do masy olejek pomarańczowy, sprawił, ze ciasto nabrało bardzo przyjemnego aromatu. Myślę, ze każdy inny olejek jaki posiadacie może być tak samo zdatny. Wszystko to pokryłam polewą, a tu niespodzianka bo polewa pochodzi z przepisu Usta Adama. W ten sposób Adam spotkał Karolinę i uprzyjemnił mi plotkowanie w babskim towarzystwie. 


Składniki:
50 dag mąki pszennej
10 dag cukru pudru
10 dag miodu
jajko
1 łyżeczka sody oczyszczonej
powidła śliwkowe
3 łyżki śmietany kwaśnej

Nadzienie do kulek:
1/2 szklanki orzechów
1/2  szklanki skórki z pomarańczy
2 łyżki miodu

masa: 
1/2 l mleka
2 łyżki mąki ziemniaczanej
2 łyżki mąki pszennej
25 dag margaryny

Okrągłe biszkopty

Wykonanie. 
Składniki na ciasto łączymy ze sobą i ugniatamy na jednolitą kulę. Wykładamy połową ciasta brytfannę. Składniki na ule podgrzewamy na ogniu z miodem tak aby wszystkie się zlepiły ze sobą. Z pozostałego ciasta  lepimy kulki z nadzieniem. Trzeba mocno posklejać brzegi żeby nadzienie nie wypłynęło podczas pieczenia. Ciasto smarujemy powidłami i na wierzch układamy uformowane kulki w niewielkiej odległości do siebie. Zawsze pamiętaj, że ciasto zwiększa objętość podczas pieczenia. Pieczemy 35 minut w 180 stopniach
Mleko zagotowujemy z cukrem i dodajemy do niego mąki tak aby powstał gęsty budyń. Gdy ostygnie ucieramy margarynę w mikserze i dodajemy przestudzony budyń. Gotową masę układamy na cieście. Wierzch dekorujemy biszkoptami i polewamy roztopioną czekoladą lub polewą z przepisu Usta Adama. Smacznego!

milky way, mleczna droga


Dzisiaj kolejny szary dzień za oknem. Na poprawę humoru postanowiłam  zafundować sobie i najbliższym trochę słodkości ( tez mi nowość) i wysłać ich w podroż w kosmos. Dlaczego tak daleko? A bo tam znajduje się mleczna droga, bohaterka dzisiejszego postu. Lubicie smak tego batona, milki way?
 Ja bardzo, przypomina mi się smak dzieciństwa, razem z orzechowymi chrupkami. Zainspirowana postanowiłam spróbować  ulubionego batonika w wersji ciasta. Upieczenie ciasta nie zajęło mi zbyt dużo czasu. Efekt pracy nie był powalający. Masa bardzo smaczna przypominała rzeczywiście smak batonika jednak  w połączeniu suchym biszkoptem nie była rewelacyjna. Czegoś mi brakowała w tym cieście. Może biszkopt powinien być czekoladowy? Hmm myślę, ze to dobry pomysł. Następnym razem spróbuję poeksperymentować. 

Składniki:
  • 6 jajek
  • szklanka cukru
  • szklanka mąki pszennej
  • łyżeczka proszku do pieczenia

  • masa:
  • 1/2 szklanki mleka
  • niepełna szklanka cukru
  • 2 op. cukru waniliowego
  • 2dag margaryny
  • 2 szklanki mleka w proszku
Wykonanie:
Ubijamy białka i stopniowo dodajemy cukier, żółtka. Na koniec delikatnie wsypujemy mąkę z proszkiem. Przelewamy ciasto do blachy i pieczemy 35-40 minut w 180 stopniach
Mleko zagotowujemy z cukrem i cukrem pudrem. Dodajemy mleko w proszku. Gdy masa ostygnie ucieramy margarynę i łączymy oba składniki. Polewę można wykonać z roztopionej w kąpieli wodnej tabliczki  czekolady mlecznej z dodatkiem 20 dag margaryny. Smacznego:)


czwartek, 11 października 2012

Tęczowy horror czyli nie warto słuchać kobiet i zemsta w babskim stylu

Na moje nieszczęście pochwaliłam się mojej przyjaciółce nowo nabytym zestawem barwników spożywczych.Reakcja była natychmiastowa, przyjaciółka zaproponowała mi wykonanie tortu tęczowego.  Wypiek na zdjęciu wyglądał bajecznie i wydawała się trudny do zrobienia tym bardziej więc zachęcał do podjęcie tego  wyzwania. Długo przeklinałam swoją decyzję gdy przyszło mi spędzić kilka godzin nad wykonaniem poszczególnych krążków. Zabawa z barwnikami okazała się dobrą szkolą logistyczną. Udało mi się jednak upiec 6 małych kolorowych krążków.  Najmniejszą praca z tego wszystkiego okazało się wykonanie masy. Praca nad ciastem i dekoracją tortu sprawiły, że wyglądałam jak dziecko które pierwszy raz dorwało do ręki farbki. Dlatego od razu uprzedzam wszystkich, którzy również chcieli by poszaleć z kolorami, że w tym tęczowym marazmie można pobrudzić dosłownie wszystko wokół siebie nie tylko podczas wykonania tortu ale również jego podawania (ratujmy nasze kuchnie!). W sumie moje małe „dzieło” zostało  ukończone po 5 h ciężkiej pracy.  Ciasto było bardzo smaczne, myślę, że przede wszystkim zainteresują się tym wypiekiem dzieci. Przyjaciółka  wzięła ciasto ze sobą, nie było mi żal go oddawać bez degustacji, po tym co z nim przeszłam chciałam się jak najszybciej go pozbyć, uratować moją kuchnie i zapomnieć o nim. To nie koniec tej historii w naturze  bowiem musi istnieć równowaga więc i tym razem reguła ta znalazła zastosowanie. Moje trudy w kuchni przyjaciółka przepłaciła kolorowymi ekscesami w toalecie (okazało się, że przesadziłam z ilością barwnika, trzeba go dodać naprawdę odrobinę) tym razem zemsta okazała się bardzo słodka i do tego kolorowa:)

Składniki:
ciasto:
8 jajek
szklanka cukru
2 szklanki mąki
barwniki spożywcze

masa:
śmietana kremówka 30%
250 g serca mascarpone
3 łyżki cukru pudru



Ubić białka na sztywno i dodać jajka i cukier. Na koniec delikatnie wsypać mąkę z proszkiem. Ciasto należy podzielić równo na 6 krążków i ododać do każdego z nich barwnik. Pieczemy 15 minut w ok. 180 stopniach.
Śmietankę ubijamy na sztywno z cukrem pudrem na koniec dodajemy serek mascarpone.  Masą przekładamy krążki i smarujemy boki i wierzch ciasta. Dekorujemy według uznania.  Smacznego!


torcik i dziecięce zabawy


Dzisiaj dostałam zlecenie na wykonanie małego tortu dla koleżanki mojej mamy. Postanowiłam wykazać się swoją inwencją twórczą i sama stworzyć przepis. Zdecydowałam się na tort kawowy  i masę o smaku czekoladowym.  Torcik był niewielki więc praca nad nim nie była zbyt długotrwała. Cala  jednak zabawa tkwiła w dekoracji. Po raz pierwszy zdecydowałam się użyć masy cukrowej. W kolejnych postach postaram się krok po kroku pokazać jak taką masę zrobić. Zabawy miałam co nie miara gdyż masa swoją konsystencją przypomina plastelinę. Wycinanie kwiatuszków przypominało mi czasy przedszkola. Należy jednak uważać z ilością masy cukrowej gdyż jest ona bardzo słodka i może zemdlić takie ciacho nawet najwytrwalszego łasucha. W tym celu masa udekorowałam jedynie wierzch a ścianki obłożyłam masą waniliową (niestety czekoladowej mi brakło) i wiórkami kokosowymi. Efekt moich zmagań widać poniżej.



Tort okazał się trafionym pomysłem, ciasto kawowe nie jest zbyt słodkie za to masa czekoladowa rekompensuje wszystko każdemu łasuchowi. Polecam napączowanie ciasta alkoholem, tylko należy uważać z trunkiem z dwóch powodów. Po pierwsze chyba nikt nie chciał by się wstawić kawałkiem tortu a po drugie ciasto może okazać się gorzkie.
Tak nawiasem rozszerzając wątek chciałam się podzielić moim dzisiejszym odkryciem, kupując składniki do ciasta zauważyłam, że na rynku pojawiło się coś nowego (przynajmniej dla mnie) kolorowe wiórki kokosowe. Przyznam się, ze bardzo mnie zaciekawiły i chętnie skorzystam z nich w kolejnych przepisać więc niech wszystkie łasuchy mają się na baczności:)

Składniki:
ciasto:
4 jaja
szklanka mąki pszennej
3/4 szklanki cukru
pół szklanki cappuccino śmietankowego
łyżeczka proszku do pieczenia

masa:
kostka margaryny
budyń czekoladowy
0,5 l mleka


do dekoracji :
masa cukrowa
barwniki spożywcze
wiórki kokosowe

Wykonanie:
Ubić białka na sztywno i dodać jajka i cukier oraz kawę. Na koniec delikatnie wsypać mąkę z proszkiem. Ciasto pieczemy 40 minut w ok. 180 stopniach. Ostygniete ciasto kroimy na trzy krążki.
Gotujemy budyń na mleku i gdy ostygnie ucieramy margarynę na biały puch i dodajemy ostudzony budyń. Gotową masą przekładamy kolejne krążki ciasta. Dekorujemy według uznania. Smacznego!

środa, 10 października 2012

usta, usteczka


Przepis Usta Adama pochodzi od mojej cioci. Jest ono nie tylko smaczne ale również zabawnie wygląda dlatego zaraz po degustacji bardzo zdecydowanie domagałam się wtajemniczenia mnie w ten przepis. 
Na mój stół Usta Adama zawędrowały przy okazji andrzejek (co prawda nie to imię męskie ale zawsze to coś na A) Konstrukcja ciasta nie jest zbyt skomplikowana pod warunkiem, że ma się już chociaż lekką wprawę w pieczeniu. Ciemny spód to nic innego jak dobrze znany Murzynek.   Jedyną trudności w jego wykonaniu jest stworzenie takich pełnym mięsistych ust, w końcu kto powiedział, że w pieczeniu nie może być nutki erotyzmu? Wystarczy złożyć biszkopty i już mamy usta których by się żaden Adam nie powstydził. Na ciasto nakładamy masę i wszystko przykrywamy polewą czekoladową. I tu właśnie napotkałam mały szkopuł. Nie polecam roztapiania czekolady ani  stosowania gotowych polew, po które chętnie sięgamy  w drodze na skróty do idealnego wypieku. Te pomysły dają mizerny efekt, przy krojeniu polewa kruszy się i mimo zniewalających ust ciasto traci na wartości, a tego byśmy nie chcieli. W tym celu polecam przyrządzenie glazury zgodnej z przepisem. 
 Nie jest to jedyne odkrycie związane z tym „męskim ciachem”. Polewa ta sprawdza się w wielu innych wypiekach więc często zdarza mi się ją podkradać do innych wypieków. Dlatego też polecam poćwiczenie jej wykonania. Ciasto bardzo fajnie sprawdza się na przyjęciach czy spotkaniach przy kawie. Jest to jedno z pierwszych  wypieków, które spróbował mój łasuch i do dzisiaj lubi wracać do tego smaku. Jak sam stwierdził coś w tych ustach jest i nie wiem czy nie zacząć się bać o jego orientację.


Składniki:

ciasto:
250 g margaryny
1/2 szklanki cukru
3 łyżki kakao
5 łyżek wody
6 jaj
1 1/2 szklanki mąki
łyżeczka proszku do pieczenia
biszkopty i powidła



masa:
1/2 l mleka
budyń śmietankowy
6 łyżek cukru
 łyżka mąki pszenne
 kostka masła
  polewa:
 5 łyżek cukru pudru
 5 łyżek kakao
   kwaśna śmietana
  1 łyżka żelatyny

Wykonanie:
1. Biszkopty smarujemy powidłami i łączymy je po 2 i kładziemy na blaszce. Margarynę, cukier, kakao i wodę gotujemy. Do ostudzonej masy dodajemy żółtko oraz mąkę z proszkiem do pieczenia. Na sam koniec dodajemy ubitą pianę z białek. Gotowym ciastem zalewamy biszkopty i pieczemy w 180 stopniach 35-40 minut.
2. Gotujemy budyń na mleku i dodajemy do niego cukier i mąkę. Gdy masa ostygnie, ucieramy margarynę i dodajemy ją do budyniu. Gotową masę możemy rozsmarować na cieście.
3. Zagotowujemy margarynę, cukier i kakao. Roztapiamy żelatynę w 2 łyżkach wody i oddajemy do reszty. Gdy glazura zacznie lekko tężeć należy rozprowadzić ją po cieście. Smacznego!

wtorek, 9 października 2012

Rafaello czyli moja chwila przyjemności

Czego nie ma w internecie to nie istnieje, zgodnie z tym często powtarzanym hasłem przez mojego łasucha (twierdzi, że naprawiał kable i elektronikę  zanim zaczął chodzić, nie wnikam w tę jego zdolność) postanowiłam poszukać jakiejś fajnej przekąski na przyjęcie rodzinne. W końcu sprostanie gustowi teściowej to nie lada wyzwanie, zwłaszcza, że mój łasuch po kimś musiał odziedziczyć to iście królewskie podniebienie. Wracając do tematu przyjęcia i przekąsek postanowiłam poświęcić trochę czasu i poszukać nowego przepisu w internecie. Nie bardzo lubię to zajęcie gdyż przeglądanie tylu zdjęć z słodkościami doprowadza mnie do ostrego ślinotoku i burczenia w brzuchu (co za potwór wymyślił kalorie?!). Nie zrażona jednak reakcjami organizmu poszukiwałam "swojego przepisu". Bam! No jasne! Moje ulubione rafaello! kuleczki które nie imają się mojej żadnej diety, zawsze pochłaniam je w każdej ilości.  Do tego stopnia, że opanowałam ich podkradanie bez otwierania opakowania (stary patent gdy mama chciała uchronić biedną paczkę przede mną) No dobrze pozostawiając moje "słodkie dzieciństwo"  i wracając do rzeczywistości, przepis na kulki wydawał mi się idealnym pomysłem. Wcześniej piekłam ciasto o tej samej nazwie, przepisem na nie również się podzielę, ale odwzorowanie ciastek dostępnych w sklepie wydawało mi się fajnym pomysłem, idealnym na przyjęcie. Pytanie tylko czy można to nazwać plagiatem? Chyba lepiej plagiatem niż nędzną podróbką:) Zmotywowana więc do wykonania kopii na miarę pierwowzoru wzięłam się do dzieła. Ciastka nie wymagają żadnego pieczenia, tym bardziej polecam je nie wprawianym cukiernikom. Przepis lekko zmodyfikowałam, nie dałam migdałów do środka tylko uformowałam gotowe kulki z ciasta. Powód tej decyzji był dosyć banalny, okazało się, że nie mam migdałów  ani żadnych innych orzechów w domu a, że pora późna nie bardzo chciało mi się szukać po ciemku sklepu całodobowego  (lenistwo to przyczynek do kreatywności). Moje "puste w środku" kulki zostały zatem ozdobione jedynie wiórkami kokosowymi i w takiej formie zostały zaserwowane szerszej publiczności. Dla lepszego efektu ułożyłam je w piramidkę jak na reklamie, w końcu miała być najlepsza kopia. Kulki spotkały się z uznaniem i zachwytem wszystkich biesiadników. Końcem końców dobrze, że jednak żadnych orzechów  nie było  w środku gdyż tempo w jakim znikały ciasteczka ze stołu mogło się skończyć połamaniem zębów.

Składniki:
20 dag masła
1 szklanka cukru pudru
2 jajka
20 dag wiórek kokosowych
2 opakowania herbatników (2x85g)
5 dag orzechów laskowych


Wykonanie:
Miękkie masło utrzeć na puszystą masę, cały czas ucierając dodawać cukier puder i jajka. Na koniec do masy dodać wiórki kokosowe (około 5 łyżek wiórek odsypać) i wymieszać. Powstałą masę włożyć do lodówki na 1 godzinę.
Herbatniki pokruszyć, dodać do masy i wymieszać. Z masy formować kuleczki wielkości orzecha włoskiego, w środek każdej włożyć orzech laskowy. Każdą kuleczkę obtoczyć w wiórkach kokosowych (wcześniej odsypanych). Kuleczki schłodzić w lodówce.
Podane składniki wystarczą na około 50 kuleczek. Smacznego:) 

ślimaki czyli deser po francusku:)

Przepis na te dziwne zwijaki poleciła mi moja koleżanka Ania. Zainteresował mnie on z dwóch powodów po pierwsze ich wygląd jest dosyć ciekawy i nietypowy, a po drugie w rekomendacji jaką usłyszałam byłą zawarta informacja, że nie potrzeba jajek. Hm, jak mama uczyła w ciastach mąka i jajka są "must have" tym bardziej zaskoczyła mnie ta oszczędność w kruchym cieście. No trudno, jak eksperymentować to na całego więc wzięłam się do dzieła. Wszystko poszło zgodnie z przepisem, zagniotłam ciasto, podzieliłam je na dwie części, ciemną i jasną i chyba właśnie w tym momencie przeszłam na ciemną stronę mocy. Ciasto okazało się bardziej kruche niż ustawa przewiduje. W samym zwijaniu ciasta i krojeniu go na plastry jeszcze kruszenie można było ujarzmić ale po wyjęciu z lodówki i podaniu na talerz niestety już nie. Stanowczo zwijańce z samego ciasta kruchego zbytnio się kruszą, zwłaszcza gdy próbujemy spróbować słodkości, a one  rozsypują się w rękach. Dosyć niekomfortowa sytuacja zwłaszcza na przyjęciach. W kwestii smaku według mojego łasucha nie było rewelacji, zjadł, skomentował krótko: "takie se" i tyle go w kuchni widziano. Zostałam więc sama z swoimi ślimakami, które chyba bardziej przyciągają wzrokiem niż smakują.
Podsumowując polecam jednak zwinięcie jasnego ciasta z masą czekoladową np. nutellą. Efekt wizualny będzie ten sam, smakowy dzięki nucie czekolady powinien się poprawić,  jak również spoistość ciasta. Acha, proponuje dodać jednak jajka, mamusia znowu miała rację:)


Składniki:
220 g masła
220 g mąki pszennej
110 g mąki ziemniaczanej
90 g cukier puder
łyżka kakao

Wszystkie składniki oprócz kakao wyspać na stolnice i wyrobić z niego (mieszamy i ugniatamy rękami) jednolite ciasto. Podzielić na dwie części. Do jednej dodać kakao i znowu zagnieść aż będzie miało jednolity ciemny kolor. Oba ciasta rozwałkować i położyć jedno na drugim i zwinąć w roladę. Gotowe ciasto owinąć streczem i włożyć na godzinę do lodówki. Na koniec ciasto kroimy na plasterki. Smacznego:)