sobota, 28 grudnia 2013

podwójnie czekoladowy tort po przejściach

Tort  był całkowicie czekoladowy nawet dekoracje miał czekoladową a nasączony był czekoladowym likierem. Czas przeszły użyłam nie dla tego, że tort został zjedzony ale dlatego, że nie dotrwał do imprezy urodzinowej. Gotowy wypieszczony tort zamiast do lodówki trafił na ziemię. Nie wiem jakim cudem zsunął mi się z patery i zleciła, tak pięknie krążek po krążku. Moją wściekłość możecie sobie tylko wyobrazić. Nie opiszę wam więc smaku tortu ale pomyślałam, że si podzielę tym moim autorskim przepisem może komuś innemu nie przyniesie takiego pecha. 



Składniki na  tortownice o średnicy 34 cm
biszkopt:
6 jajek
szklanka mąki
3/4 szklanki cukru
2 łyżki mąki
łyżeczka proszku do pieczenia
masa:
250 g masła
budyń czekoladowy
0,5 l mleka
4 łyżki cukru pudru

dodatkowo
likier czekoladowy do nasączenia
czekolada plastyczna 0,5 kg
wiórki czekoladowe

Wykonanie:
Biszkopt: białka ubijamy na sztywna pianę następnie dodajemy cukier i żółtka dalej mieszając. Sypkie produkty przesiewamy przez sitko i dodajemy delikatnie do masy mieszając już nie mikserem na łyżką. Masę przekładamy do tortownicy i pieczemy 40 minut w 180 stopniach
Po ochłodzeniu biszkopt przecinamy na 3 krążki i nasączamy go likierem
masa: gotujemy budyń zgodnie z instrukcją na opakowaniu a następnie chłodzimy. Masło ucieramy mikserem na biały puch i dodajemy cukier puder a następnie po łyżce zimnego budyniu. Gotową masę przekładamy krążki biszkoptu i brzegi. 
Wiórkami posypujemy brzegi a  na wierzch kładziemy masę plastyczną.





wtorek, 17 grudnia 2013

Makowiec na migdałowym spodzie

Nadszedł czas pakowania się. Trochę odpoczynku i spędzenia czasu z przyjaciółmi na pewno się przyda. Zobaczymy jaką aurą przywita nas Polska. Tym czasem ostatni raz w tym roku  w tym domy piekę ciacho. Brzmi groźnie. Tym razem zachciało mi się makowca ale postanowiłam go zrobić trochę inaczej niż zawsze, gdyż znowu pokusiłam się o o dodanie czegoś od siebie. 
Nie wiem czy to już pora ale mam już jedno postanowienie na nowy rok i zamierzam być w tej kwestii bardzo konsekwentna. Mianowicie nie chcę już więcej stosować gotowych mas makowych. Zawsze wiedziałam jakie one są okropnie nafaszerowane wszystkim tylko nie tym co trzeba  czyli makiem. Standardowa wielka puszka zawiera około 20 g maku! Niestety szukałam bardzo długo nie znalazłam żadnej która zawierałaby więcej maku. Od czasu przeprowadzki musiałam się wspomagać gotowymi wyrobami  makowymi gdyż nie miałam maszyny do mielenia ale teraz zamierzam z tym walczyć. Nie pójdę na łatwiznę
i znajdę jakiś sposób żeby zrobić mak samemu bez skomplikowanego sprzętu. Jeżeli macie jakieś pomysły to chętnie je wypróbuje. Tym czasem zapraszam do spróbowania:




Składniki: tortownica o średnicy 24 cm
150 g masła
400 g płatków migdałowych
100 g mąki pszennej
łyżeczka proszku do pieczenia
2 jajka
szklanka cukru
3 łyżki śmietany 
400 g sparzonego i mielonego maku z bakaliami


Wykonanie:
Płatki migdałowe mielimy na puch. Wysypujemy je na stolnice i dodajemy resztę składników. Wszystko razem zagniatamy do uzyskania jednolitego ciasta. Gotowe ciasto wykładamy na dnie i brzegach tortownicy. Zostawiamy trochę ciasta na wierzch. Następnie wykładamy mak i na wierzch tworzymy dowolne wzorki. Całość pieczemy 35 minut w 180 stopniach. Smacznego:)







piątek, 13 grudnia 2013

migdałowe ciastka z karmelem na szybko

Świąteczne porządki w toku przyda się więc odrobina wzmocnienia.  Do kawy dzisiaj zrobiłam migdałowe ciasteczka, Nie miałam za dużo czasu na ich zrobienie ale i tak wyszły smaczne, polecam :)




Składniki na 14 ciasteczek
150 g masła
150 g mielonych płatków migdałowych
50 g mąki
jajko
łyżka proszku do pieczenia
2 łyżki śmietany 18%
3/4 szklanki cukru
masa karmelowa


Wykonanie:
Wszystkie składniki wysypujemy na stolnicę i zagniatamy w jednolite ciasto. Gotowe wkładamy do lodówki na godzinę. Po tym czasem ciasto rozwałkowujemy na dowolną grubość ( według upodobań) i wycinamy dowolne kształty ciastek. Przekładamy je na blaszkę i pieczemy 15 minut w 180 stopniach. Gdy ostygną smarujemy je karmelem i łączymy ze sobą. Smacznego:)







wtorek, 10 grudnia 2013

Tradycyjny keks

Pomału wszyscy zbierają się już do powrotu do domu na święta. Nasz też za niedługo czeka dłuższa podróż, na szczęście zapowiadają chwilowe roztopy więc myślę ( mam nadzieje) że podróż  będzie bezproblemowa. Ze świątecznymi wypiekami jeszcze się nie spieszę, ale nie martwcie się na pewno po powrocie do Polski upiekę kilka pysznych rzeczy. Myślę, że was zaskoczę. Tym czasem zabieram się za listę zakupową, niestety zapasy z Polski bardzo nam się uszczupliły. Co trzeba więc zrobić?  Przywieść wszystko bez czego Polak na obczyźnie się nie obędzie. Najbardziej brakuje mi jednak twarogu, nie da się go przewieść: (Oczywiście robię czasami twarożek  z mleka ale to są niewielkie ilości, tak w sam raz na śniadanie. O serniku  z takiej ilości mogę zapomnieć. Nie wiem ile litrów mleka musiałabym kupić żeby mieć kilo twarogu. Chyba, że któraś z was ma jakiś magiczny sposób na stworzenie twarogu? Czekam na propozycje i ratunek, a na pocieszenie zostaje mi tylko zjeść keks. Pozdrawiam.




Składniki na 40 cm keksówkę
400 g mąki
200 g cukru
300 g bakalii
szczypta soli
2 łyżeczki proszku do pieczenia
250 g masła
5 jajek
4 łyżki rumu lub kilka kropel aromatu rumowego




Wykonanie:
Masło ucieramy z cukrem na biały puch następnie dodajemy po jednym jajku. Gdy mamy już jednolitą masę wsypujemy sypkie składniki i wszystko razem mieszamy. Ciasto am być bardzo gęste. Na koniec dodajemy bakalie i rum. Wszystko mieszamy i przekładamy do formy. Pieczemy około 50 minut w 160 stopniach. Sprawdzajcie dokładnie czy ciasto jest upieczone gdyż jest ono bardzo gęste. 
Gdy ostygnie ciasto polewamy lukrem lub posypujemy cukrem pudrem, smacznego. 





piątek, 6 grudnia 2013

Czekoladowe muffinki z nadzieniem truflowym

Na większości blogach panuje już świąteczna atmosfera a u mnie ciągle jeszcze nie. Z nastrojem świątecznym poczekam aż  przyjadę na święta do Polski. Teraz mam gorsze zmartwienia. Mamy burze śnieżną i zasypało nas tak, ze już drugi dzień mam uniemożliwione praktycznie wyjście z domu. Zobaczymy jak długo sytuacja będzie tak wyglądać. Patrzę przez okno i tak sobie myślę, że chyba już nigdy nie będę narzekać na polską pluchę w zimę. Nadmiar śniegu też nie jest dobry. Uziemiona w domu postanowiłam umilić trochę ten czas domownikom i upiekłam to co znalazłam z domowych zapasów. 
Udało mi się z szafki wygrzebać masę karmelową i smaku trufli. Nie pamiętam gdzie ją kupiłam, chyba
w biedronce ale nie  jestem pewna. To akurat nie jest najważniejsze, najważniejszy jest smak, w połączeniu
w czekoladowym ciastem  jest rewelacyjna. Myślę, że babeczki długo nie wytrzymają i bardzo szybko znikną. Polecam takie małe słodkości w oczekiwaniu na święta.






Składniki na 14 muffinków:
150 g masła
150 h gorzkiej czekolady
300 g mąki
2 łyżeczki proszku do pieczenia
3 łyżki kakao
szklanka cukru
170 ml maślanki
2 jajka
puszka masy karmelowej o smaku trufli
dekoracja:
200 ml śmietany 30%
2 łyżeczki cukru pudru
fix do śmietany


Wykonanie:
 Do miski dajemy masło i ucieramy je dodając po łyżce cukru. Gdy się połączą dodajemy po jednym jajku do masy następnie wlewamy maślankę i resztę sypkich składników. Ciasto dokładnie mieszamy i gotowe przelewamy do foremek. Nakładamy łyżkę ciasta następnie małą łyżeczkę masy karmelowej  i na wierzch znowu łyżkę ciasta tak aby zapełnić połowę foremki. Pamiętajmy bowiem, że ciasto mocno wyrasta. Gotowe foremki wkładamy do piekarnika na 30 minut nagrzanego do 180 stopni. Gotowe muffinki zostawiamy do ostygnięcia. 
W tym  czasie ubijamy śmietanę,  pod koniec ubijania gdy zaczyna się robić sztywna dodajemy fix do śmietany i cukier puder. Tak ubitą śmietaną dekorujemy babeczki, możemy wierzch posypać startą czekoladą lub cukierkami. Smacznego. 













niedziela, 1 grudnia 2013

Krówka serowa

Kolejny szary dzień bez słońca, w sumie nawet nie czuję, że dzień jt taki krótki i słońce wstaje o 10 bo niebo już od kilku tygodniu cały czas jest zachmurzone i pada. Czekam z utęsknieniem na śnieg. Brakuje mi tego w krajobrazie. Wiosna i jesień są najgorszymi okresami w roku, niestety trzeba to przetrzymać. Dzisiaj mam pierwszy dzień grudnia, do świąt zostało nam kilka tygodni. Za niedługo wyjeżdżamy na dłuższy wyjazd świąteczny:) Mam tylko nadzieje, że wszystko pójdzie zgodnie z planem:)
Dzisiaj przygotowałam dla was przepis an karmelowe ciasto. Dosyć długo  ten przepis czekał w kolejce ale w końcu się doczekał. Bardzo smaczne ciasto, które oczywiście trochę zmodyfikowałam. Ostatnio zaczynam dostrzegać u siebie ciekawą tendencje. Kiedy dostaję przepis do ręki, pierwsza rzecz jaka mi przychodzi do głowy to jak go trochę zmienić, jak dodać coś od siebie. Staje się coraz bardziej zbuntowana chyba i nie daje się trzymać w ustalonych normach przepisowych haha. W końcu fajnie sobie poeksperymentować:)




Składniki:
ciasto:
50 g mąki pszennej
1/2 szklanki cukru
łyżeczka proszku do pieczenia
15 dag miodu
150 g masła
2 jajka
masa:
200 ml śmietany 30%
250 g serka ricotta lub mascarpone
3 łyżeczki cukru pudru
puszka masy karmelowej
200 g orzechów 


Wykonanie:
Mąkę przesiewamy przez sitko i wysypujemy na stolnicę. Dodajemy resztę składników i wszystko zaraz zagniatamy aż powstanie nam jednolita bryła ciasta. gotowe ciasto wkładamy do lodówki na około godzinę. Jeżeli nie mamy gotowej masy karmelowej wystarczy gotować przez trzy godziny słodkie mleko zagęszczone. 
Ciasto dzielimy na dwie części, rozwałkowujemy i układamy w brytfance. Każdy placek pieczemy około 30 minut w 180 stopniach. Gotowe ciasta zostawiamy do ostygnięcia. 
W tym czasie ubijamy śmietanę na sztywno i dodajemy po łyżeczce cukru. Na koniec dodajemy serek ricotta albo jeśli nie mamy to również fajnie sprawdzi się mascarpone.
Kiedy mam wszystkie składniki, pora na złożenie ciasta.
Pierwsze kruche ciasto kładziemy na spodzie brytfanki i nakładamy na nie 1/2 masy karmelowej. Następnie wykładamy masę z bitej śmietany i przykrywamy ją drugim kawałkiem ciasta. Wierzch ciasta smarujemy resztą masy karmelowej i posypujemy orzechami (możemy je pokroić drobno albo jeśli mamy mocna maszynkę zsiekać je) Ciasto najlepiej smakuje na drugi dzień w tedy ciasto jest miększe. Smacznego.









wtorek, 26 listopada 2013

Pierniczki herbaciane

Nie ma świąt bez piernika a zimy bez ciepłej czekolady i pierniczków do chrupania. Takie jest moje zdanie i tego trzymam się od kilku lat. Pierniczki są stałym bywalcem zimowych wieczorów, przepis na nie  ostałam od mojej cioci. Potrafiłam zjeść ich całą dużą miskę, są mono korzenne, słodkie i nie da się im powiedzieć nie:) haha moje uzależnienie. Przyznaję się moimi faworytami co do pieczenia są właśnie pierniczki, serniki i wszelkie wytwory z ciasta drożdżowego. Pochłaniam to w każdej ilości jakie tylko jest w stanie pomieścić mój żołądek. W tym roku postanowiłam trochę zmodyfikować przepis i dodać esencji herbacianej. Efekt był ciekawy, muszę przyznać, że spodobała mi się ta wersja. Myślę, że powtórzę ją na święta i zobaczymy czy innym też będzie smakować.




Składniki: ( na około 30 pierniczków)
500 g mąki pszennej
150 g miodu
100 g cukru
150 g masła
2 jajka
łyżka kakao
4 łyżki przyprawy do piernika
60 ml esencji herbacianej
łyżeczka sody oczyszczonej


Wykonanie:
Najlepiej liściastą herbatę zaparzamy w 5 łyżkach gorącej wody. Na stolnicę przesiewamy przez sitko mąkę oraz dodajemy wszystkie sypkie składniki. W stożku robimy dziurę i wlewamy w nią wcześniej przecedzoną przez sitko esencje herbacianą, jajka oraz miód. Wszystkie składniki zagniatamy razem i tworzymy jednolite ciasto. Formujemy z niego kulę i wkładamy do lodówki na około godzinę. Po tym czasie rozwałkowujemy ciasto na stolnicy (grubość około 3-5 mm) i wycinamy z niego pierniki. Gotowe ciasteczka układamy na blaszce i pieczemy w nagrzanym piekarniku  na 180 stopni przez 20 minut. Gotowe pierniczki gdy ostygną można udekorować lukrem według uznania:) Smacznego:)









piątek, 22 listopada 2013

Kakemann

Wszystkich i wszędzie zaczyna ogarniać świąteczna gorączka, nie wiem jak w Polsce ale tutaj mamy już pełen asortyment rzeczy niezbędnych lub zbędnych na święta:)  Jednym z takich niezbędnych rzeczy świątecznych jest kakemann czyli norweski tradycyjny świąteczny ciasteczkoludzik:)  Kakemanna można dostać w każdy praktycznie sklepie spożywczym  w różnych kształtach. Najczęściej taki gotowy ciastoludek nadaje się do spożycia od razu ale można go oczywiście odpowiednio udekorować i w tym cała frajda:)  Co bardziej ambitna norweska mam czy babcia piecze takie przysmaki razem z pierniczkami w domu.  W tym roku kupiłam paczkę kakeman`ów na spróbowanie i stwierdziłam, że  taniej wyjdzie mi zrobienie ich w domu (trzy ciastka kosztują od 20 -30 koron a znając zapędy jedzeniowe mojego łasucha 3 ciastka to mało)
myślę, że fajnie będzie tez pokazać wam trochę norweskiej kuchni. Nie jest ona może zbyt wyszukana ale akurat świąteczne słodkości warte są rozpropagowania. No to ja was zostawiam z ludzikami i mam nadzieje, ze was zainteresuje taki przepis:)

Przypominam i zapraszam do czytania mojego drugiego bloga:
http://pearismysize.blogspot.no/


Składniki:
2 szklanki maślanki
150 g cukru
200 g masła
2 jajka
szczypta soli
2 łyżeczki sody oczyszczonej
450 g mąki



Wykonanie:
Na stolnicę wysypujemy przesianą przez sitko mąkę oraz wszystkie sypkie składniki. Dodajemy jajka oraz posiekaną na drobne kawałki margarynę oraz maślankę. Wszystko zagniatamy na jednolite ciasto. Gotowe formujemy w kule i wkładamy do lodówki na godzinę. Po tym czasie rozwałkowujemy ciasto na stolnicy na grubość 3-5 mm  i wycinamy z niego odpowiednią foremką ciasteczka (jeśli nie macie foremek ludzików możecie użyć jakichkolwiek)  Układamy je na blaszce i pieczemy 30 minut w 180 stopniach. Gotowe ludziki można ozdobić rozpuszczonym w wodzie barwnikiem spożywczym  albo lukrem i cukierkami, tak jak widzicie na poniższych zdjęciach.  Udanej zabawy i smacznego:)








wtorek, 19 listopada 2013

Tarta cytrynowa - prosta i baaardzo smaczna

Obudziłam się rano, podchodzę do okna a tam ŚNIEG! rewelacyjna odmiana po dwóch tygodniach ciągłego deszczu. Mama nadzieje, że utrzyma się jak najdłużej i sprawi, że krajobraz nie będzie taki szary. Pod tym względem jesień jest straszna, nic już się nie zieleni, deszcz ciągle pada i jakoś wszystko wygląda tak szaro. Jeżeli mam wybierać porę roku która bardziej mi pasuje to byłaby zima. Zdecydowanie wolę się opatulić ciepłymi swetrami i puchowymi kurtkami niż topić się latem we własnym pocie. Nie pozostaje mi więc nic innego jak trzymać kciuki żeby śnieg szybko nie stopniał.
Dzisiejszym ciachem, którym chciała się z wami podzielić jest tarta cytrynowa, już kilka razy przymierzałam się do tego ciasta ale jakoś ciągle odkładałam go na później. Ciesze się, że w końcu udało mi się go upiec bo na prawdę jest bardzo smaczne. Masa cytrynowa jest lekko cierpka a beza na wierzchu słodka, możecie sobie wyobrazić takie połączenie smaków, rewelacja. Właśnie takie smaki w ciastach lubię najbardziej, nie lubię przesłodzonych ciast więc chętnie zjadłam kilka kawałków. Nawet łasuch docenił smak tego ciasta i zdobył się na nie małe poświęcenie. Ten smakołyk wywołam u niego niezłą zgagę ale i tak pałaszował ciasto twierdząc, że jest zbyt smaczne żeby sobie go odpuścić. No cóż nie ma róży bez kolców?
Niestety zdjęcia ciasta nie są rewelacyjnej jakości. Pomijając fakt, że fotograf ze mnie cienki co mnie czasami złości bo nie potrafię oddać wyglądu ciasta ale nie posiadam również odpowiedniego sprzętu. Robienie zdjęć telefonem komórkowym nie jest najlepszym rozwiązaniem ale niestety nie mam nic lepszego na dzień dzisiejszy. W poprzednim aparacie matryca jest już z użyta i nie nadaje się już do niczego. Niestety w najbliższym czasie nie mam co liczyć na zakup nowego, no chyba że jakiś  hojny mikołaj się zgłosi w tym roku. Zobaczymy. Tym czasem proszę was o cierpliwość i polecam pyszną tartę:






Składniki na tortownicę o średnicy 24 cm:
spód:
50 g mielonych migdałów
120 g masła
55 g cukru
1 jajko
170 g mąki
łyżeczka sody oczyszczonej
krem cytrynowy:
sok z 3 cytryn i skórka starta
125 ml wody
2 łyżki mąki ziemniaczanej
70 g cukru
100 g masła
3 żółtka
beza:
4 białka
200 g cukru
2 łyżeczki mąki ziemniaczanej





Wykonanie:
Spód:  Na stolnicę przesiewamy mąkę, dodajemy zmielone migdały  oraz resztę składników. Wszystkie dokładnie zagniatam tak aby stworzyły jednolite ciasto. Gotowe wykładamy na okrągłą blaszkę nie zapominając o wyłożeniu ciasta również na ściankach tak aby nasz krem nie wypłynął podczas pieczenia.
masa cytrynowa: Cytryny dokładnie parzymy w wrzątku a następnie na tarce na małych oczkach ścieramy skórkę. Następnie wyciskamy sok z cytryn przez sitko. Dodajemy cukier i mąkę ziemniaczaną, wszystko razem mieszamy i zagotowujemy an piecu ( ostrożnie mieszać tak aby się nie przypaliło) Gdy nasza masa ma konsystencje kisielu ściągamy ją z pieca i dodajemy  małe kawałki margaryny i jajka. Mieszamy aż wszystko ładnie się rozpuści i połączy. Masa powinna być bardzo gęsta, jeśli nie jest należy ją lekko podgrzać. Gotową masę wylewamy na ciasto. 
Beza: Z białek ubijamy pianę na sztywno. Pod koniec dodajemy mąkę i cukier i delikatnie mieszamy. gotową bezę wykładamy na wierzch ciasta. Możemy pokusić się o wzorki , na pewno będzie ciekawiej wyglądać.
Ciasto pieczemy 35 minut w 170 stopniach. Smacznego:)







czwartek, 14 listopada 2013

Miętowo- truskawkowe ptasie mleczko

Za oknem pada już od kilku dni więc jedyne co pozostanie to czekać na grudzień i może jakieś opady śniegu żeby zmienić trochę ten krajobraz. W tym tygodniu mam w planach zacząć rozglądać się powoli za prezentami na święta ale muszę przyznać, że z roku an roku jest to coraz cięższe. Chyba dlatego przeglądanie ofert itp. rzecz zajmuje mi trochę czasu (w końcu trochę ich muszę kupić), poza tym nie lubię dawać prezentów "na odwal się" czyli kupię wszystkim po parze skarpetek. W moim domu prezenty były zawsze ważną częścią świąt  czy innych okazji i zawsze były dawane  od serca czyli każdy znał się na tyle, że wiedział co komu jest potrzebne co kto lubi itp. Myślę, że to  jest chyba najfajniejsze w kupowaniu prezentów, nagle trzeba zastanowić się nad upodobaniami bliskich, poświęcić im trochę czasu, po obserwować może albo po prostu pod pytać czym się aktualnie zajmują.  Dla mnie właśnie tym jest kupowanie sobie prezentów i nie ważne jest ich koszt tylko sam fakt podarunku. Bardzo lubię ten moment gdy obdarowywana osoba  jest szczęśliwa i udało mi się trafić z prezentem, nic  chyba nie sprawia takiej frajdy. Szkoda tylko, że dzisiaj dzieci  mają dostęp na prawdę do takiej ilości zabawek o której ja bym mogła sobie tylko pomarzyć w ich wieku ( tym trudniej jest im coś wybrać i kupić). Po za tym ceny zabawek dla dzieci są straszne. Jeśli bym chciała kupić jakąś fajną, porządną zabawkę to lekką ręka musiałabym wydać około 100 zł a jeśli mam kilka dzieci do obdarowania? A i tutaj zaczyna się problem. Nie rozumiem tej polityki niby wszyscy chcą żeby rodziło się więcej dzieci i tak strasznie zagląda się Polakom pod pierzynę, a ceny akcesoriów dla dzieci i zabawek są tak drogie, że wiele osób ma problem z zdecydowaniem się na dziecko i wcale się nie dziwie. Rozpoczęłam temat rzekę ale mam nadzieje, że wiele z was przyzna mi rację. Tak kończąc wywód, który bardzo odbiegł od głównego tematu na osłodę przed grudniowym szaleństwem zakupowym mam pyszne ptasie mleczko dla miętowych smakoszy.



Składniki: na tortownicę  o średnicy 24 cm
2 galaretki truskawkowe
400 ml śmietany 30%
50 ml likieru miętowego 
4 łyżeczki żelatyny
6 łyżek cukru pudru
owoce do dekoracji

Wykonanie:
Galaretkę przygotowujemy zgodnie z instrukcja na opakowaniu i czekamy aż lekko zacznie tężeć wtedy możemy przystąpić do robienia ptasiego mleczka. Śmietana powinna być schłodzona w lodówce  wtedy szybciej będzie się nam ubijać. Taką śmietanę ubijamy mikserem na sztywno, pod koniec ubijania gdy będziemy widzieć, że śmietana gęstnieje dodajemy cukier puder i dalej ubijamy. Gdy śmietana jest już całkowicie sztywna dzielimy ją na dwie części. Do pierwszej wlewamy (bardzo delikatnie) likier miętowy, można również dodać trochę aromatu miętowego i rozpuszczoną z niewielkiej ilości wody żelatynę. Wszystko dokładnie mieszamy tak aby nasza śmietana uzyskała zielony kolor. Można dodać trochę więcej likieru jeżeli będziemy widzieć, że kolor nie jest zbyt intensywny. Gotową masę przelewamy do tortownicy i wkładamy do lodówki na około 30 minut. W tym czasie do pozostałej części śmietany wsypujemy cukier puder i ubijamy co chwile dodając po łyżce lekko tężejącej galaretki truskawkowej. Pamiętajmy aby wszystko dokładnie rozmieszać tak aby w ptasim mleczku nie pozostały nam grudki galaretki. Gotową masę wylewamy do tortownicy na  zastygłe miętowe  ptasie mleczko. Gdy wierzchnia warstwa zastygnie można udekorować wierzch owocami lub zrobić dowolna polewę. Polecam również ułożenie biszkoptów lub herbatników pod ptasie mleczko ale nie jest to konieczne. Smacznego:)






piątek, 8 listopada 2013

Jabłecznik z budyniem

Myślę, że stwierdzenie o dzisiejszej pogodzie "pada" a nawet "leje" jest zdecydowanie nieadekwatne. Niewiarygodna ilość deszczu jaka spadła (plus grad i burza) dzisiaj to podobno nic z prognozami na przyszły tydzień. Nie pozostaje nic jak tylko zaopatrzyć się w kalosze i kurtkę przeciwdeszczową i nie wychodzić z domu jeśli nie ma takiej potrzeby.  A co można zrobić w taką pogodę w domu? Oczywiście upiec coś pysznego, wcisnąć się w kocyk z szklanką ciepłego mleka i dobrą książką:) 
Zostało mi jeszcze trochę jabłek z zeszłego pieczenia szarlotki więc postanowiłam pomęczyć was jeszcze "jabłkowymi" wyrobami. Po tradycyjnej szarlotce przyszedł czas na jabłecznik z budyniem. W końcu trzeba sobie urozmaicić sami zwłaszcza jak na zewnątrz buro i nieprzyjemnie. 
Szłam dzisiaj po mieście i stwierdziłam, że tutaj nawet jak pada jest przyjemnie, nie jest przygnębiająco min braku słońca. W Polsce taka pogoda to porażka, wszystko wygląda tak przygnębiająco. Kałuże, błoto, dziwny zapach stęchlizny i wilgoci w autobusach a notoryczne ochlapywanie wodą z ulicy przez przejeżdżające auta doprowadzają mnie do szału. Wszystko to doprowadza do natychmiastowego spadku  nastroju. Nie wiem czym jest to spowodowane, może kwestia dobrego ubrania nie przemakalnego? albo ludzi, którzy są bardziej uśmiechnięci? albo po prostu czystości na ulicach? Zdecydowanie jednak wolę norweską jesień od polskiej. 




Składniki:
ciasto:
600 g mąki
łyżeczka proszku do pieczenia
200 g cukru
5 łyżek śmietany
200 g masła
3 jajka
Masa:
2 budynie waniliowe
0,5 l mleka
180 g cukru
1,5 kg jabłek
200 g orzechów włoskich 


Wykonanie:
na stolnicy przesiewamy mąkę przez sitko. Dodajemy cukier, jajka masło i śmietanę. Wszystko razem zagniatamy w jednolite ciasto. Gdy będzie gotowe wkładamy je do lodówki na 30 minut. W tym czasie jabłka obieramy i kropimy na plasterki. Ciasto dzielimy na dwie nie równe części. Większą część ciasta wykładamy na blaszkę. Następnie układamy na nim okrojone jabłka. W garnku na piecu gotujemy budyń zgodnie z instrukcją na opakowaniu i wylewamy go na pokrojone jabłka. Pozostałą część ciasta ścieramy na tarce i wysypujemy na budyń. Wierzch posypujemy orzechami włoskimi Całość ciasta wkładamy do piekarnika na 40 minut i pieczemy w temp. 180 stopni.